Saturday 13 June 2015

monte, sanki i reszta jazdy

na koncu relacja z wizyty sobotniej z Monte. 











Byla ciocia daleko i rozne rzeczy widziala. Widzialam sanki, jezdzace po glownej ulicy. Kosciol to Nossa Senhora do Monte. Przed wejsciem do kaplicy stoi pomnik cesarza Austrii Karol I. Tam zostal pochowany. Uprzednio wygnany ze swojej ojczyzny. Karol zostal beatyfikowany przez papieza Jana Pawla II.  Kosciol byl zamkniety dla zwiedzajacych. Udalo nam sie jednak wejsc na dach kaplicy i dzwonnice. Z tego co wiem we wnetrzach kosciola jest zdjecie Carlosa I. Do tego piekny oltarz widziany z daleka i organy. To dlaczego bylysmy a Monte to tabbogany czyli wiklinowe sanki napedzane przez dwoch carreiros czyli gondolierow. Mezczyzni ubrani sa na bialo z slomkowymi kapelusikami. Nosza buty na gumowej sloninie. Nie chcialam jechac. Po pierwsze niebezpiecznie. Chlopacy sa cwaniakami i chojrakami. Szpanuja i sa nie mili dla tych, ktorzy nie chca skorzystac z ich uslug. Carrierios to mafia z ojca na syna. Pomysl z roku 1850 Panche, anglika tam rezydujacego wyniosl tabbogan na symbol narodowy Mdery. Monte to pierwotnie sanatorium stad tam tyle zieleni. Obok przystanku kolejki z Funchal na Monte znajduje sie wielohektarowy ogrod botaniczny. W srodku niego znajduje sie sie pokaz papug i zbieranina figurek chinskich psow FU. Ciocia trzasnela zdjecie innemu pieskowi FU, ktory ani myslal ruszac sie ze swego poslania na murku.

Targ Marcado dos Lavradores

Hala ludu pracownikow to atrakcja jak cholera. Mowa o Marcado de Lavradores, czyli taka nasza hala ludowa z przeznaczeniem na kupno, sprzedaz plodow rolnych, targ rybny i pchli targ w jednym. Mercado polozone jest w samym centrum Funchal. Kochani czego tam ni ma? A czego tam nie bylo? 
Hala jest dwupietrowa. Na pierwszym dziedziniec i hala rybna. Na pietrze drugim miesci sie restauracja, stragany z kwiatami, pchli targ i najwazniejszy targ owocowy. Znajdziemy tam mnostwo zaczepiajacych przekupow, ktorzy sa nachalni. Zaciekawieni ale jednoczesnie odpychani przez widok cioci - pisanki na ciele, nie chceieli juz nic cioci wciskac.
Maderskie specjaly to ryby. Kawaly tunczyka i ryba o glowie psa czyli epsada, palasz atlantycki. Drapieznik bytujacy na 800 metrach w wodzie. Daje sie zlapac tylko w nocy na poziomie 200 metrow. Glowa psa odstrecza i ten kolor czarny jak smola. Cos takiego jadla ciocia ale czy to bylo to? Rybacy lowia espade w dlugie sieci z duza iloscia haczykow. Chlopy wyplywaja z Camary de Lobos. Espada pojawia sie tylko w dwoch miejscach na swiecie. Na Maderze i wokol Japonii. Ryba ta nie ma lusek i tylka ja sie skrobie. 
 Stoiska owocowe gwarantuja niezly kociokwik w glowie. Owoce anona czyli polaczenie banana z ananasem, agawy, granaty, figi, banany i co najfajniejsze zielone owoce filodendrona w ksztalcie przypominajacym szyszke. Calkiem niejadalna i straszna wyglada jak dildo zielone.
Najlepsze sa rozne odmiany marakui; bananowa, cytrynowa, pomaranczowa i ...pomidorowa. Nie zjadlam bo i nie podchodzilam. ja czulam i bylam w krolestwie zapachow kwiatow a nie zarcia. 
Rosliny sa przerozne m.in. drzewiastymi pomidorami (tomarillos), niesplikami japonskimi i gozdzikowcami jednokwiatowymi. Do tego kwiaciarki ubrane w campuche czyli czapeczki z antenkami i piekne ludowe gorsety z sukniami az do samych kostek.